Życie w podróży bez filtrów – historia Ani z „Take Me To The Travel”

Życie w podróży bez filtrów – historia Ani z „Take Me To The Travel”

W czasach, gdy media społecznościowe pełne są zdjęć idealnych miejsc, perfekcyjnych stylizacji i uśmiechów niegasnących nawet podczas 20-godzinnych lotów – łatwo zapomnieć, że prawdziwe życie w podróży to nie zawsze bajka. Za romantycznym widokiem z tarasu na Santorini często stoją zmęczenie, logistyka, zmiany planów, awarie internetu i… walka z ciężarem plecaka. Ale też – ogromna wolność, lekcje życia i zmiany, które zostają z nami na zawsze.

Właśnie o takim autentycznym podróżowaniu – bez lukru i bez filtrów – opowiada Ania, autorka projektu „Take Me To The Travel”. Jej historia to zapis decyzji, odwagi i zmian – ale też życia, które nie zawsze jest proste, ale zawsze jest „jej”.

Rozmowa z Anią to nie tylko podróż przez tureckie miasta i wspomnienia z pandemii – to przede wszystkim opowieść o tym, jak można żyć inaczej. Jeśli myślisz o zmianie, marzysz o podróżach albo zastanawiasz się, czy da się połączyć etat z odkrywaniem świata – przeczytaj. Autentyczność gwarantowana.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z podróżowaniem i pracą w biurze podróży?

Normalnie pracowałam na etacie – lata temu w takim, można powiedzieć, mini korpo. Zresztą tam się poznałyśmy. Potem zmieniłam pracę, bo – jak powiedział mój kolega – „Dużo podróżujesz, fajnie by było, gdybyś pracowała w biurze podróży”. No i rzeczywiście, zaczęłam pracować w biurze podróży z myślą, że będę spełniać marzenia ludzi.

Co zaskoczyło Cię w tej pracy?

Z tym bywało różnie. Polacy, kiedy przychodzą do biura podróży, czasem są niezadowoleni, że muszą jechać na wakacje. Nie do końca rozumiem to zjawisko, ale rzeczywiście tak bywało. Pracowałam tam chyba trzy lata. I to było super doświadczenie – świetni ludzie, świetne biuro.

Jak pandemia wpłynęła na Twoją pracę?

W pandemii nie mogliśmy podróżować, byliśmy zamknięci, więc biura podróży miały bardzo trudny czas. To był okropny czas – widziałam, że wszyscy siedzą w domach i tańczą, a my pracowaliśmy po kilkanaście godzin. Trzeba było odkręcać rezerwacje, wypełniać dokumenty, kontaktować się z klientami, bo wciąż zmieniały się przepisy.

Jak narodził się pomysł na Turcję?

Skoro i tak pracowaliśmy zdalnie, pomyślałam, że może mogłabym pracować z innego domu… cieplejszego. Na przykład w Turcji. Wymyśliłam to sobie późnym wieczorem – wtedy podejmuję najlepsze decyzje.

Jak wyglądała Twoja pierwsza podróż do Turcji?

Nigdy wcześniej nie byłam na Wybrzeżu Egejskim. Początkowo plan był prosty: wynająć nocleg na miesiąc i po prostu tam popracować. Miałam jeszcze rozliczenia w biurze podróży, więc nie mogłam wyjechać od razu. Poszłam do szefa z pytaniem, czy mogłabym pracować z takiego innego domu – w Turcji. Ku mojemu zaskoczeniu, się zgodził.

Jak wygląda codzienność w podróży, kiedy to nie są wakacje, tylko praca i życie?

Wielu osobom wydaje się, że podróżowanie na stałe to jedna wielka przygoda. I owszem – bywa cudownie. Ale też bywa trudno. Noszenie całego życia w plecaku, częste zmiany miejsc, brak rutyny – to potrafi zmęczyć. Ja przez ostatni rok byłam w Polsce może przez miesiąc. Najpierw pracowałam w Turcji, potem w Kenii, a później poleciałam na swoje własne wakacje – do Tajlandii. I mimo że to wszystko brzmi niesamowicie – byłam też po prostu zmęczona.

Zmęczona czym najbardziej?

Przede wszystkim przebodźcowaniem. Widzisz nowe rzeczy, poznajesz nowych ludzi, wszystko jest intensywne, a ty jesteś w tym non stop. Nie masz bazy, nie masz przestrzeni, żeby się wyłączyć. Czasem marzysz tylko o tym, żeby iść do Biedronki, do znajomego lekarza, czy po prostu pobyć w miejscu, które dobrze znasz.

Czyli podróże też potrafią zmęczyć?

Oj tak. I to bardzo. Wyobraź sobie, że co dwa-trzy dni zmieniasz miejsce zamieszkania. Wnosisz i wynosisz swój plecak, cały swój dobytek. Jesteś w nowym miejscu i czujesz presję, że „musisz coś zobaczyć”, „skoro już tu jesteś”. A czasem ciało mówi: „Nie, dziś chcę tylko spać i czytać książkę”. I wtedy pojawiają się wyrzuty sumienia. Bo przecież jesteś w raju, a nic nie robisz…

Czy masz na to jakiś sposób?

Staram się sobie przypominać, że to ja wybieram, jak chcę przeżywać swoją podróż. Że to moje tempo jest ważne. I że nic się nie stanie, jeśli czegoś nie zobaczę. Bo podróż to nie wyścig. To doświadczenie. I lepiej czasem doświadczyć mniej, ale głębiej.

Z perspektywy czasu – czy podjęłabyś inne decyzje?

Nie. To wszystko, co się wydarzyło, było potrzebne. Czasem coś bolało, czasem było trudno, ale każde z tych doświadczeń doprowadziło mnie tu, gdzie jestem. A jestem w miejscu, które kocham – i robię to, co naprawdę lubię.

Co daje Ci największą radość w tej pracy?

Moment, kiedy moi goście mówią: „To był najlepszy wyjazd w życiu”. Albo kiedy widzę, jak kogoś zachwyca coś, co ja sama też kocham. To buduje ogromną satysfakcję. Uwielbiam się dzielić – wiedzą, emocją, opowieścią. I chyba właśnie to daje mi największą radość.

Jakie masz marzenia?

Zawsze! Chciałabym napisać e-booka o Turcji – nie takiego typowego przewodnika, ale bardziej osobisty, pełen historii, wskazówek i zdjęć. Chciałabym pokazać tę moją Turcję – subiektywną, ale prawdziwą. Może nazwać go „Turcja na raty”, bo tak właśnie ją poznaję – kawałek po kawałku. I mam nadzieję, że dzięki temu ktoś kiedyś też się zakocha w niej tak, jak ja.

Całość oglądnij w filmie


Co wynika z tej historii?

Historia Ani to dowód na to, że można żyć po swojemu – i że to „po swojemu” nie zawsze oznacza lekko, łatwo i przyjemnie. Czasem to ciężki plecak, niepewność i szukanie Wi-Fi w najdziwniejszych miejscach. Ale też – zachwyty, wzruszenia, nowe przyjaźnie i praca, która naprawdę daje satysfakcję.

Nie chodzi o to, żeby rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady (czy do Turcji), ale żeby zrozumieć, że życie może wyglądać inaczej – i że warto choćby spróbować. Może wystarczy odrobina odwagi, otwartości i… nocna decyzja podjęta gdzieś między zmęczeniem a marzeniem.

Jeśli chcesz podejrzeć, jak wygląda życie „z plecakiem” – obserwuj Anię na Instagramie: @takemetothetravel
I pamiętaj: każda podróż – także ta najdalsza – zaczyna się od jednego kroku.

Leave a Comment

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *